Takie jest życie.
Moi dziadkowie co najwyzej kilkadziesiąt km podrózowali, najczęściej na targ do Krotoszyna (nie licząc wymuszonych podróży na i z robót w Niemczech, w trakcie II Wojny Swiatowej).
Moi rodzice nad morze na wczasy jeździli lub co najwyżej do krajów PRL na handel mogli pojechać.
Ja zwiedziłem wiekszość Polski, do Czech "na piwo jadę", no może Camperem sie przejadę (:)).
Moi uczniowie i wychowankowie do Australii po szczęście i chleb lub w poszukiwaniu drugiej półowki wyjeżdżają.
A moje dziecko po drodze w szkole między lekcjami, na Maderze sie zatrzymuje.
Ciekawe co czeka moje dzieci jeszcze? (Marta kilka pomysłów ma :)
A gdzież i w jakim celu, podrózować będą moje wnuki?
Póki co mam nadzieję, że może kiedyś Marta, Kasia, Wojtek będą ustalać które z nich tego lata Mamę i tatę (na wózku) będzie na łódkę w podróż zabierać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz