Kasia: do takiej szkoły mogę chodzić
Trafiła do angielskiej szkoły do klasy z rozszerzonym niemieckim, więc na lekcji trwającej 2x po 100 min. uczyła się niemieckiego po angielsku :)) na marginesie ucząc Anglików a jakże j. polskiego :)
Najśmieszniejsze że po niemiecku mówiła hmm lepiej niż Anglicy, hahahaha
Kolejna lekcja: biologia, tutaj anglikowi odrobiła zadanie domowe bo mu się nie chciało,
Zauroczona doświadczeniem: śline mieszali z czymś, czymś i czymś zalali wódką, pomieszali i wyszło DNA :) ,
wniosek: zarąbiste, to taka lądowa odmiana morskiego Suuuuuper.
Jak ja lubię to słowo już od kilku dni go nie było na blogu :)
W trakcie dnia szkolnego pomiędzy dłuuuuuuuuugimi ale luzackimi lekcjami przerwa śniadaniowa i lunch. Dzieciaki idą do stołówki tam czego dusza zapragnie ryba , fryytki i hamburger :),
jedli żeglarze - płacił Dyrektor.
Wieczorem 1/2 h pokaz sztucznych ogni. W Kornwalii Święto, z okazji, że ktoś podłożył bombę i nie wybuchła.
Pomysł Kasi na naukę języków: nauczę się jednego języka a następnego będę się uczyła korzystając z tego pierwszego, doskonaląc go jednocześnie. Trochę się pogubiłem bo mówiła też coś o trzecim języku :)
Tutaj pomieszkują, polecają, fajny menager, bardzo o nich dba, dziś dzielili sie świniakiem
...jutro wycieczka pociągiem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz